Amarylis była jedną z kilku restauracji, które miałam ocenić jako
tajemniczy klient w ramach akcji „Kuchnia+ Poleca”, by pomóc w wyłonieniu
najlepszych lokali w Polsce. To ona otrzymała najwięcej głosów ze wszystkich
restauracji w Krakowie i tym samym łatwo przeszła do kolejnego etapu akcji. A jak
w nim wypadła?
Amarylis znajduje się w podziemiach czterogwiazdkowego Queen Boutique Hotel
w samym centrum miasta. Restauracja nie ma osobnego wejścia i aby dostać się do
lokalu, trzeba minąć recepcję. Po zejściu po schodach zastaliśmy proste, eleganckie wnętrze składające się głównie z ceglanych, ciemnopomarańczowych
ścian kontrastujących z czarno-białymi elementami. Szykownie ubrani kelnerzy od
razu zauważyli nasze wejście (co nie było trudne, bo nie licząc dwóch osób przy
barze, restauracja była pusta) i wskazali stolik.
Dostaliśmy kartę dań, barową i z winami, a także sezonową wkładkę. W
króciutkiej karcie stworzonej przez szefa kuchni Michała Cienkiego znajdziemy
przystawki i sałaty, zupy, siedem propozycji dań głównych (mięsa i ryby),
desery, a także rzadko spotykane w Krakowie menu degustacyjne (190 zł)
składające się z siedmiu dań. Pozycje bezglutenowe i dania bez laktozy są
wyraźnie oznaczone.
Do momentu podania pierwszej zamówionej potrawy minęło około dziesięciu minut, ale w międzyczasie podano czekadełko w postaci wybornego masła z
ciepłym, chrupiącym pieczywem, a także rukolę owiniętą szynką parmeńską.
Ta ostatnia była doskonała, ale po takich miejscu spodziewałam się ciekawszego amuse bouche.
Jako przystawkę mój towarzysz zamówił ravioli z rakami z jędrną konfitowaną dynią i orzechami włoskimi (35 zł), zachwycające
delikatną teksturą i balansem smaków, który był podkreślony, ale nie przyćmiony,
wyrazistym sosem rakowym. Również mój krem z pora (18 zł) był strzałem w
dziesiątkę – misternie przygotowana wkładka z jajkiem sous vide zwieńczona chrupkim chipsem z jabłka dopiero przy stoliku
została zalana aksamitnym, wyważonym kremem z pora.
Trudno zarzucić coś też polędwicy wołowej (75 zł), wysmażonej idealnie
według życzenia. Subtelne purée
chrzanowe, sos żurawinowy i czerwona cebula były świetnym dopełnieniem dania
(zwykle ta pozycja zawiera też marynowane grzyby). Udko bażanta confit (67 zł) charakteryzowało się
delikatnym i pełnym smaku mięsem fenomenalnie współgrającym z ugotowanymi w
punkt burakami z miodem i gorczycą oraz sosem szałwiowym. Jako dodatek podano purée z pora oraz bliny gryczane, które,
niestety, okazały się bardzo suche i były zdecydowanie najsłabszym ogniwem tego
dania. Drugi minus za talerz – na tych irytujących czarnych łupkach, choć
niebrzydko prezentują potrawę, naprawdę nie da się jeść bez ciągłego słuchania irytującego dźwięku sztućców obijających się o kamień.
W ramach deseru zamówiłam polecony przez uśmiechniętego od ucha do ucha kelnera
tort marchewkowy (25 zł), który choć prezentował się atrakcyjnie, zawiódł przez
zbyt wilgotną strukturę ciasta, tworzącą wręcz coś w rodzaju marchewkowej, mało
przyjemnej papki – warto nad tym popracować, bo sam koncept jest dobry; intensywnemu
sorbetowi pomarańczowemu i ultracienkiemu płatkowi czekolady trudno coś
zarzucić. Jednak to kremowi imbirowemu z białą czekoladą (22 zł) nie można było
się oprzeć – choć czarne sezamki były twardawe i niewygodne w jedzeniu, sam
krem to mistrzostwo.
Lokalizacja restauracji Amarylis w podziemiach kamienicy, a co za tym idzie
brak naturalnego światła i mała liczba gości (przynajmniej w tygodniu), tworzy
odrobinę hermetyczne, mało przytulne wnętrze. Nie można zarzucić mu jednak
braku bezpretensjonalnej elegancji, a sympatyczni i bardzo profesjonalni
kelnerzy stają na wysokości zadania starając się, by wieczór upłynął jak najmilej.
W większości potrawy są smaczne, kreatywne, dobrze skomponowane i
atrakcyjnie podane z użyciem nowoczesnych technik kulinarnych. Ceny dość
wysokie jak na Kraków, ale raczej adekwatne do wykorzystywanych, rzadko
spotykanych w Krakowie produktów (bażant, raki, dzik i tym podobnych) oraz
poziomu serwisu. Amarylis to idealne miejsce na spotkania biznesowe, może być też
dobrym wyborem na romantyczną kolację czy świętowanie specjalnych okazji.
Restaurację Amarylis odwiedziłam anonimowo jako tajemniczy klient na zaproszenie telewizji Kuchnia+ w ramach akcji „Kuchnia+ Poleca”. Wszelkie moje zasady recenzowania restauracji były przestrzegane, a recenzję na podstawie wizyty napisałam z własnej inicjatywy.
Restaurację Amarylis odwiedziłam anonimowo jako tajemniczy klient na zaproszenie telewizji Kuchnia+ w ramach akcji „Kuchnia+ Poleca”. Wszelkie moje zasady recenzowania restauracji były przestrzegane, a recenzję na podstawie wizyty napisałam z własnej inicjatywy.
Szef kuchni: Michał
Cienki.
Plus: krótkie, sezonowe menu bazujące na ciekawych
produktach, profesjonalna obsługa, muzyka na żywo (pianino).
Minus: hotelowy klimat, brak
naturalnego światła.
Polecam na: romantyczną kolację,
spotkanie biznesowe, specjalną okazję.
Średnia ocena: 4,38 na 5.
Jedzenie – 4.5/5 Obsługa – 5/5 Wnętrze –3.5/5
Ceny – 4.5/5
Bądź na bieżąco:
Do tej restauracji wybieram się i wybieram i wybrać się nie mogę. Bardzo lubię restauracje zlokalizowane w kamienicznych piwnicach, bowiem są dla mnie dość klimatyczne. Opis menu jest bardzo zachęcający. Z pewnością niebawem się tam wybiorę ;)
OdpowiedzUsuńRewelacja!
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie!
OdpowiedzUsuńPodzielam Twoją opinię. Amarylis traci taką "surowością" wnętrza ale jedzenie jest znakomite. Idealnie na kolację biznesową!
OdpowiedzUsuń