Restauracja Karakter otworzyła swoje drzwi na początku sierpnia i od razu wzbudziła wiele emocji w gastronomicznym świecie z co najmniej kilku powodów. Po pierwsze, jest to siostra uwielbianej przez krakowian Zazie Bistro, słynącej z bardzo równej kuchni, świetnego wręcz stosunku cen do jakości i fantastycznych smaków. Karakter ma też jedną z najbardziej odważnych kart w Krakowie. I jednego z najlepszych szefów: Daniela Myśliwca.
Przechodząc obok, trudno nie zauważyć złotego szyldu na tle starej ciemnoszarej kamienicy, ogromnych pięknych okien i sali pełnej ludzi już od pierwszego dnia. Wnętrze klimatem przypomina Zenit, może dlatego, że zaprojektowała je ta sama osoba – Piotr Paradowski. W menu nie ma wegetariańskich dań; bezwzględnie królują tam mieso i podroby, a w odważnej, może nawet kontrowersyjnej karcie znajdziemy między innymi ratkę wieprzową, surową koninę, mule ze skwarkami z mangalicy czy… foie gras na deser. To istny raj dla wielbicieli piątej ćwiartki.
Nie było łatwo znaleźć wolnego stolika i cieszyłam się, że mieliśmy rezerwację, bo wielu gości było odsyłanych z kwitkiem. Błyskawicznie dostaliśmy menu, od razu wesoło przywitał się też z nami Kuba Janicki, który w Karakterze odpowiada za kartę win (głównie naturalnych i od niszowych producentów). Z entuzjazmem doradza w kwestii najlepszych etykiet do danego dania, dając gościom możliwość spróbowania jego propozycji, zanim zdecydują się na kieliszek.
Menu jest niekrótkie i tak oryginalne, że będąc w Karakterze pierwszy raz naprawdę trudno podjąć decyzję. Obsługa jest bardzo młoda, niektórzy kelnerzy jakby onieśmieleni, a nasz przypomniał sobie o nas po jakichś piętnastu, może dwudziestu minutach od podania karty. Było to jednak jedyne niedociągnięcie, które zdołałam zaobserwować; wydawało się, że wszyscy sobie świetnie radzą, a dania wychodziły z kuchni bardzo sprawnie mimo wielu gości i zaledwie półtora tygodnia działalności.
Najpierw padło na męciutkie i jędrne serca drobiowe na maśle (13 zł) z czerwoną cebulą, pak-choy, chrupiącymi słupkami marchewek i w towarzystwie sosu truflowego (niestety ze słabo wyczuwalnymi truflami – szkoda, bo je uwielbiam!). To intrygujące połączenie smaku słonego ze słodkim, choć ten drugi wysuwał się tu na zdecydowane prowadzenie, również za sprawą mlecznej bułki, na której wszystko było podane. Świetny był też pstrąg z wyraźną egzotyczną nutą syropu z marakui, przełamany kolendrą i chilli, z dodatkiem rukoli, awokado i sera bundz (15 zł). Śmiem twierdzić, że to “ceviche” byłoby jeszcze lepsze na innym, mniej słodkim pieczywie, mimo to obie potrawy były bardzo smaczne i niebanalne.
W ramach dania głównego zdecydowałam się na grasicę na maśle z ravioli z tłuczonym zielonym groszkiem i miętą, z kurkami i wyrazistym peklowanym polikiem wołowym (29 zł). Zapadło mi w pamięć przede wszystkim ultracienkie, delikatne ciasto i podkręcony miętą farsz z groszku oraz genialna grasica. Jeśli ktoś nie lubi lub myśli, że nie lubi grasicy, w Karakterze warto dać jej szansę – zakochacie się! Mój towarzysz miał przed sobą konkretny kawałek rostbefu z kością (41 zł), który jakby dopiero co wyszedł znad ognia, więc jego aromat momentalnie dotarł do mojej strony stolika. Nie do końca przypadł nam do gustu sos demi glace z wyraźnym posmakiem krewetek, lecz nie zawiedliśmy się na mięsie, wysmażonym według życzenia, szalenie aromatycznym i pełnym smaku, zwieńczonym kawałkiem grillowanego melona, podanym z aksamitnym puree beszamelowym i garścią sałat.
Na koniec nie rozczarował też lekki słodki krem z białego wina z solonym karmelem oraz świeżymi malinami (13 zł), choć nie wywołał większych emocji, natomiast sernik z koziego sera z białą czekoladą, w towarzystwie brownie, orzechów włoskich i lodów z buraków (15 zł) pozostawił pewien deserowy niedosyt. Buraki i ser kozi to banalne, wręcz oklepane połączenie, i raczej wolę je w formię przystawki niż słodkości – tym bardziej, że tu słodyczy w roli kontrapunktu było jednak trochę za mało, choć tekstury były fajne.
Fascynujące jest to, że na pierwszy rzut oka menu w Karakterze jest bardzo rozbudowane, opisy dań są stosunkowo długie, nieco skomplikowane, może wręcz wydają się przekombinowane, jednak w momencie, gdy ich próbujemy, okazują się lekkie, starannie wyważone, charakterne i uzależniające. To arcyciekawe menu z dobrym szefem kuchni w prostym, niezobowiązującym wnętrzu. Świetnie sprawdzi się na wyjście z przyjaciółmi i... na eksperymenty. W Karakterze będziecie w dobrych rękach!
Szef kuchni: Daniel Myśliwiec
Plus: jedno z najciekawszych menu w Krakowie, dość sprawna i uprzejma obsługa.
Mały minus: za desery.
Polecam: fanom podrobów i/lub mięsa w niebanalnej odsłonie, na wyjście z przyjaciółmi.
Średnia ocena: 4,5 na 5. Jedzenie – 4.5/5 Obsługa – 4.5/5 Wnętrze – 4/5 Ceny – 5/5
*
Podczas kolejnego pobytu w Krakowie może zajrzę, bo prezentuje się ciekawie. Grunt, że ceny nie porażają. :D
OdpowiedzUsuńTo prawda, ceny są bardzo przyjazne. :)
UsuńDania wyglądają naprawdę smakowicie!
OdpowiedzUsuń:)
Usuńpółtora tygodnia!!!
OdpowiedzUsuńDzięki za zwrócenie uwagi. :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKuchnia w Krakowie coraz odważniejsza!
OdpowiedzUsuńMniej nadęcia, egzaltacji, melodramatu, zmanierowania i parafiańszczyzny a więcej autentyczności w Twoich wypowiedziach skłoniłyby mnie do zweryfikowania powyższej opinii.
OdpowiedzUsuńAha.
UsuńBardzo przyjemny wpis, a knajpka super - trzyma poziom Zazie, pyszne mule z boczkiem na przystawkę i boczek z polentą na główne! :)
OdpowiedzUsuń